niedziela, 28 września 2014

Wiza? Katastrofa...

Na moje nieszczęście, pech naprawdę mnie nie opuszcza. No w tym wypadku może to było połączenie głupoty z pechem. Tak jak napisałam wcześniej, spotkanie miałam umówione na piątek na 8.30, żeby zdążyć wpaść jeszcze do biura Prowork po resztę dokumentów. 
Zacznę od początku, a mianowicie od czwartku kiedy to moja przyjaciółka postanowiła pojechać ze mną do Warszawy. Stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie pojechać pociągiem,a jako że z mojego Gniezna nic bezpośrednio nie kursuje do stolicy, postanowiłyśmy, że pojedziemy z pobliskiego dworca. Bilety miałyśmy "zarezerwowane" na 3.17, a z domu miałyśmy wyjechać ok 2.40. No i w tym właśnie problem, miałyśmy, ale tego nie zrobiłyśmy. Wcześniej zmęczona po nocce w pracy zasnęłam w mgnieniu oka i zapomniałam nastawić budzika, a moja psiapsia nie usłyszała swojego. Obudziła mnie o 3.21. Jak doszło do mnie co się stało, to myślałam, że zejdę z tego świata. Nie jestem osobą, którą łatwo doprowadzić do płaczu, ale tu już byłam na granicy. W głowie miałam tylko " no pięknie, teraz to już na pewno zobaczę NY". Starałyśmy się znaleźć jakiś pociąg, czy autobus  w stronę Wawy, albo spróbować "wyprzedzić" pociąg i dosiąść się na innej stacji , ale pech chciał, że mieszkam na zadupiu (bo inaczej nie da się tego nazwać) i żaden transport nie dotarłby na czas.

Na szczęście moja historia ma HAPPY END. A tym happy end'em jest moja siostra. Wszyscy tak mamy, że czasem dobija nas nasza rodzina. Moja wyjątkowo lubuje się w wytykaniu mi błędów i ciągłym powtarzaniu, że jestem leniwa (osobiście nie zgadzam się z tym...w powiedzmy 99%), ale co by nie było zawsze robią wszystko żeby mi pomóc. Od tego dnia moja kochana siostra będzie moim własnym SUPERHERO. Wstała o 4 rano, ubrała się i przyjechała po nas i zawiozła nas do Warszawy z prędkością, szybką jak na nią, i dzięki niej te 300 km pokonałyśmy na tyle sprawnie, że zdążyłam i dostałam wizę !!! Yeah, będe w NY!!!
Mimo że mnie wkurza to i tak ją kocham <3

A, no i mam już bilet:
Warszawa 6.45 --> Frankfurt 8.35
Frankfurt 11.20 --> Newrak NJ 14.05
Mam nadzieję, że ktoś też tak leci. Szczerzę to miałam nadzieję, że polecę przez Belgię, bo tam przynajmniej wiem, że leci jeszcze inna au pair, Ada, no ale może wpadniemy na siebie na szkoleniu :) 

No nic, dałam znać z lekkim opóźnieniem. Najważniejsze,  że mam wizę :D
Pozdro ;)


środa, 24 września 2014

I'm terrified...


Jestem dosłownie przerażona. Właśnie umówiłam się na spotkanie
 wizowe na piątek i nie moge przestać myśleć, o tym, czy dostanę wizę czy nie. 
Jak dla mnie to spotkanie jest gorsze niż matura czy egzamin na prawo 
jazdy, bo w ciągu tych 5 min rozmowy moje marzenie może tak po prostu prysnąć 
i pozbawić czegoś na co czekam całe życie ( wiem, brzmi dramatycznie, ale mówię serio).
Wiem też, że to podobno tylko procedura i wgl, ale to mnie napawa takim lękiem... 
Ja po prostu mam życiowego pech, a więc módlcie się za mnie i życzcie
 mi powodzenia. Odezwę się w piątek i dam znać czy 
posmakuję amerykańskiego życia.
Have a nice day guys :D

czwartek, 18 września 2014

Oh Yeah -> Perfect

" To jest sensacja aha, 
że Daniela aha,
jedzie do USA aha"
To taka moja innowacja twórcza. Sorry za dziecinadę, ale mam PM... Yeah me !!!!
Więc prawdopodobnie pod koniec października zawitam do NY, a konkretnie Wading River.
Jak ktoś jest w pobliżu to niech da znać, przyda mi się pomoc :P
Więc pod moją opieką będe mieć dwie blond kruszyny, przeurocze jak już wspomniałam wcześniej.
Cieszę się bardzo, bo naprawdę już się bałam, że jestem bez planów na przyszłość.
Rodzinka wydaję się spoko, chyba się dogadamy, ale nigdy nie wiadomo. Różnie to z nami Au pair bywa (jak fajnie móc być w tym gronie xD). W weekend jeszcze będę rozmawiać z dziewczynkami, żeby mogły się przygotować na mój przyjazd. Mam nadzieję, że im przypadnę do gustu :D
Dobra, chciałam się pochwalić, że mi się udało :P
To pa i do następnego :D

niedziela, 14 września 2014

Kolejny match...

Krótko tylko zanotuję kolejny match (7) :P

A więc:
+Portland, Oregon
+ jedno dzieciątko - 2letnie
+Mama z Polski
To są plusy, a teraz minusy:
- w tygodniu o 22 w domu
- weekendy 12 w domu
- no i od roku kiedy to wprowadzili się do nowego domu nie odpakowali TV (może dla was dziwne, ale dla mnie to nie do wytrzymanie)

Podsumowując, myślę, że są fajną ciepłą rodziną, ale nie dla mnie. Czułabym się nieswojo, zwłaszcza, że w moim własnym domu nie mam prawie żadnych ograniczeń :P Przeprosiłam, napisałam, że te zasady są trochę zbyt surowe dla mnie i podziękowałam. Miło z ich str, że odpisali i życzyli mi powodzenia.

Wciąż mam kontakt z rodziną NY. Już 2 tygodnie wymieniamy emaile, rozmawiałam już i z mamą i tatą, a wczoraj z dziewczynkami. Takie dwa małe dziki, ale są uroczę. Mam nadzieję, że to wypali...

No nic, nadal czekam na Perfect :P

Do nastęnego, oby już postu o PM...

wtorek, 2 września 2014

Match #6

Po kolejnym tygodniu ciszy, nadszedł kolejny match ...


Rodzinka z dwójką naprawdę uroczych dziewczynek. Mają 5 i 3 latka, co jest dla mnie bardzo znajome, bo mam bratanka w wieku 5 lat, a mieszka ze mną od kiedy miał 2 i trochę, a poza tym najczęściej właśnie zajmowałam się dziećmi w takim wieku :) Muszę przyznać, że są przeurocze, na każdym zdjęciu uśmiechnięte i wesołe. Wgl muszę napisać, że na ich zdjęciach widać ciepłą, rodzinną atmosferę.

Rodzice są policjantami, a nie ukrywam, że też planuję pójść w tym kierunku, więc jestem ciekawa jak to tam wygląda. Mieszkają w NY, ale wiadomo jak jest w US, czyli jakąś godzinę pociągiem ( ogl można to nazwać farmą). Jak dla mnie spoko, takie połączenie ciszy i spokoju na wsi z tłocznym i przepełnionym niedaleko miastem.

Ogólnie jesteśmy po pierwszej rozmowie... W sumie jak to sb przypomnę, to wyglądało to trochę jak przesłuchanie, hahaha :P Prawdopodobnie umówimy się na drugą rozmowę, ale z doświadczenia wiem, żeby za szybko się nie nagrzewać.

A wgl, co myślicie o stronach, które pozwalają na poszukiwanie rodzin na własną rękę?
Myślicie, że to bezpieczne, czy lepiej nie bawić się w takie rzeczy? 

No nic, lece, a jak coś to będziemy in touch ;)